Znamy – zazwyczaj ze szkoły – Czesława Miłosza jako noblistę, świadka XX wieku, żyjącego w cieniu totalitaryzmów, przenikliwego analityka politycznych i ideologicznych pułapek, poetę metafizycznego. Rzadziej widzimy w nim nauczyciela uważności, zainteresowanego tym co konkretne i cielesne obserwatora codzienności i przyrody, niestrudzonego duchowego wędrowca po heretyckich zakamarkach. Człowieka ciekawego życia i ludzi, który nie zastygał w pewności, lecz wciąż z ciekawością przyglądał się światu. Z jednej strony był nieustannie zafascynowany istnieniem, z drugiej – odczuwał lęk przed wyzwaniami stawianymi przez zmieniającą się, nieodgadnioną rzeczywistość. W tym wszystkim jest on zdumiewająco współczesny i ciągle inspirujący.
Chcemy przywrócić czytelniczkom i czytelnikom wielowymiarową twórczość Czesława Miłosza. Nie znaczy to, że będziemy powielać znane z minionego wieku interpretacje i odczytania. Chodzi nam o to, by otworzyć się na ryzyko nowej interpretacji, w której siła słowa, poetyckiego, prozatorskiego, translatorskiego i intelektualnego, przyniesie nowe rozumienie czasów, w których żyjemy, skonfrontuje nas z pytaniami o znaczenie człowieczeństwa, życia duchowego, kultury i polityki, o sens świata, jaki zastaliśmy i jaki pozostawimy przyszłym pokoleniom.
W 20. rocznicę śmierci noblisty Wydawnictwo Znak rozpoczyna nową edycję dzieł jednego z najwybitniejszych twórców XX wieku. W najbliższych planach są m.in. wydania esejów: Ziemi Ulro i Zniewolonego umysłu, wznowienia tomów poetyckich, opublikowanie po raz pierwszy od 1945 roku tomu Ocalenie w kształcie, jaki nadał mu ówcześnie Autor, oraz dwujęzycznego, polsko-angielskiego, wyboru wierszy Zmyślenie albo wielki sen / Fiction or a Long Dream. To zaledwie początek symbolicznego powrotu Czesława Miłosza do domu – do Znaku, któremu po zelżeniu cenzury powierzył wydawanie swoich tomów poetyckich. Nasze zamierzenia wydawnicze rozpisane są na kolejne lata, tak by twórczość noblisty na nowo zakorzeniła się w naszej codzienności.
Dlatego „powrót Miłosza do domu” ma także szerszy, głębszy sens – chodzi o zbudowanie przestrzeni, w której wybrzmi dialog kilku pokoleń twórców zaproszonych do współtworzenia wyjątkowej serii: od Olgi Tokarczuk poprzez Małgorzatę Lebdę, aż po twórczynie sztuk plastycznych: Polę Dwurnik i Magdalenę Laskowską. Dzięki takim wielogłosowym odczytaniom twórczość Miłosza nie tylko nabierze nowych sensów i znaczeń, lecz także pozwoli odnaleźć nasze wspólne korzenie i na nowo zachwycić się polszczyzną.
Wierzymy, że literatura i – szerzej – kultura mają moc scalania podziałów poprzez budowanie nowych odniesień i perspektyw, które pozwalają czerpać siłę z tego, co nas, Polki i Polaków, łączy. Po powrocie Miłosza do kraju, po latach emigracji, jego obecność stała się w latach 90. znakiem ciągłości rozmaitych nurtów polskiej kultury, z których czerpaliśmy, budując podstawy młodej polskiej demokracji. Dziś znów potrzebujemy takiej pracy mądrzejsi o pozytywne i negatywne doświadczenia minionych dekad, świadomi znaczenia zobowiązań, jakie dziś przed nami stają. A są to wyzwania związane z odbudową społeczeństwa ludzi solidarnych i zaangażowanych, poszukujących prawdy, dobra, piękna; społeczeństwa demokratów gotowych stawać po stronie człowieka i wszelkich istot żywych.
Twórczość Miłosza uczy myślenia metafizycznego, wrażliwości pozwalającej patrzeć na świat bez ideologicznych okularów, dostrzegania detali, które okazują się decydującymi składowymi mądrych decyzji. Wypełnia nas szczera radość, że po latach Miłosz znów powraca do domu, w którym spotka nowych i uważnych czytelników i czytelniczki!
2. Pamięć ran
„Moje znalezienie się na tej trybunie powinno być argumentem dla tych wszystkich, którzy sławią daną nam od Boga, cudownie złożoną nieobliczalność życia. W moich latach szkolnych czytałem tomy wydawanej wówczas w Polsce serii »Biblioteka Laureatów Nobla«, pamiętam kształt liter i kolor papieru. Myślałem wtedy, że laureaci Nobla to pisarze, czyli ludzie produkujący grube dzieła prozą, i nawet kiedy już wiedziałem, że są wśród nich i poeci, długo nie mogłem się pozbyć tego myślowego nawyku” – opowiadał Czesław Miłosz w grudniu 1980 roku, odbierając w Sztokholmie literacką Nagrodę Nobla. Wierność rodzimemu językowi, artystyczna odrębność, niechęć do pisania zaspokajającego potrzeby międzynarodowego rynku przynosiły oto zaskakujące zwycięstwo, które sam pisarz porównywał do baśniowej historii najmłodszego z braci, wybierającego drogę najmniej wdzięczną, bo nie tyle nawet rozum, ile instynkt, przypadek lub los prowadzą go nią do celu. Światowe uznanie zdobywał w czasie dla samego siebie gorzkim, trudno jednak uwierzyć, by nie czuł podekscytowania i satysfakcji, gdy Lars Gyllensten, sekretarz Akademii Szwedzkiej ogłosił, że laureatem został urodzony na Litwie polski poeta, który w swych wierszach dał świadectwo „bezkompromisowej wnikliwości w ujawnianiu zagrożenia człowieka w świecie pełnym gwałtownych konfliktów”. (…)
W 1978 roku Czesław Miłosz otrzymał nagrodę Neustadta. »World Literature Today« publikowało wtedy wiele tekstów zarówno Miłosza, jak i o nim. To mi bardzo ułatwiło pracę”. W wyniku jej zabiegów, a także wytrwałego monitowania Miłosza przez Giedroycia, członkowie noblowskiego jury mogli zapoznawać się z francuskimi i angielskimi przekładami twórczości autora Ocalenia, co zresztą Redaktor kwitował w kolejnym liście, nieco zgryźliwie podpisanym „Twój uczynny urzędnik Ministerstwa Rolnictwa”. W tym samym czasie rozpoczynał działania nieformalny „komitet” lobbystyczny, o czym donosił Miłoszowi Konstanty Jeleński: „odbyliśmy z Leszkiem Kołakowskim i Zimandem »zebranie« poświęcone zabiegom o Twoją Nagrodę Nobla. Ułożyliśmy dość szczegółowy plan akcji”. Oczywiście nie chodziło o jakieś szczególne zakulisowe działania, lecz o wysyłanie listów z poparciem kandydata, mobilizowanie w tym celu uniwersytetów, fundacji czy stowarzyszeń pisarskich. W lutym roku 1978 Kot wspominał, że działania te przynoszą pewne efekty, gdyż kandydatura Miłosza „się umacnia”, i że ważne byłoby przy tym pojawienie się przekładów wierszy Miłosza na szwedzki. W połowie następnego roku elitarna grupa szwedzkich czytelników mogła w akademickim dwumiesięczniku „Artes” znaleźć „pierwsze tłumaczenia wierszy i esejów Czesława Miłosza – siedem wierszy w tłumaczeniu Evy Bruno z angielskiego i osiem wierszy w tłumaczeniu Knuta Ahnlunda i Katarzyny Gruber z polskiego; dwa eseje w tłumaczeniu Aleksandry i Erlanda Josephsonów, a także szkic Artura Lundkvista”, w którym szwedzki pisarz, tłumacz i członek Akademii Szwedzkiej przyznawał: „niepowtarzalny charakter tej poezji uderza tym silniej, im głębiej w nią wnikniemy”. W roku 1979 był już Miłosz bardzo bliski zwycięstwa, wobec czego w liście do Giedroycia starał się znaleźć ton możliwie najbardziej neutralny: „byłby lepszy kawał, o tyle godny zabiegów, że narozrabiać dużo w życiu jest wskazane, a tutaj byłoby do kompletu rosyjskiego powiedzenia: »Polaki buszujut«. (...) Do Nobla mam stosunek dobroduszny, tzn. są dobre strony, ale i dużo kłopotów. Wygłupianie się publiczne itd.”. Jak się okazało jesienią, konieczność publicznego „wygłupiania się” miała tym razem przypaść w udziale poecie greckiemu Odiseasowi Elitisowi, jednak latem roku następnego nieustępliwy Redaktor pisał: „jest to dzielenie skóry na niedźwiedziu, ale ciągle mam nadzieję, że dostaniesz Nobla”. I rzeczywiście dwa miesiące po wysłaniu tego listu nadzieje Giedroycia wreszcie się spełniły, następnie zaś mógł spotkać się z Miłoszem w Sztokholmie, do którego poeta dotarł, wraz z synem Tonim, 5 grudnia. Trzy dni później Miłosz wygłosił pierwszy ze swych wykładów – w Bibliotece Akademii Szwedzkiej – dzień później gościł w sztokholmskim Instytucie Polskim. Choć może nie zdawał sobie wówczas z tego sprawy, oba te spotkania budziły żywe zainteresowanie służb Związku Sowieckiego i polskiego wywiadu, podobnie zresztą zapewne jak konsekwentne noszenie przezeń w klapie marynarki znaczka Solidarności. W meldunku attaché prasowego przy ambasadzie PRL-u w Sztokholmie czytamy: „ambasada ZSRR oceniła imprezy te bardzo krytycznie (...) ze względu na wrogość wystąpienia Miłosza i udział tak licznej grupy wysokiego szczebla dyplomatów polskich. Nawiązanie przez Miłosza do »trzech państw bałtyckich« dyplomaci radzieccy odczytali jako Litwę, Łotwę i Estonię. Oburzył ich brak protestu ze strony ambasadora PRL na tego rodzaju wystąpienie w jego obecności”. Wręczenie nagród przez króla Karola Gustawa XVI odbyło się 10 grudnia, zaś odczytana przez Gyllenstena laudacja podkreślała, że Miłosz „jest zarówno w sensie fizycznym, jak i duchowym pisarzem emigrantem – obcym, dla którego fizyczna emigracja jest w gruncie rzeczy tylko odbiciem metafizycznego, czy wręcz religijnego, duchowego wygnania w sensie ogólnoludzkim”, dając też wyraz nadziei, że międzyludzkie porozumienie jest możliwe, skoro wiersze pisane w „małym” polskim języku dzięki angielszczyźnie dotarły oto do czytelników jeszcze „mniejszego” języka szwedzkiego. Sam poeta, w wygłoszonej wcześniej obszernej mowie z maestrią połączył czytaną w dzieciństwie Selmę Lagerlöf z powołaniem poety, będącym ściganiem rzeczywistości w niepowtarzalnym szczególe; zaś mistrzów swej dojrzałości – Oskara Miłosza i Simone Weil z – pamięcią o tragicznej historii, przywołaniem paktu Ribbentrop-Mołotow, Katynia i powstania warszawskiego. Noblowski wykład Czesława Miłosza to arcydzieło gatunku, imponujące zakresem poruszonych tematów i świadomością wagi nękających współczesnego człowieka utrapień.
Fragment z: Miłosz. Biografia Andrzeja Franaszka